Blog
Luksusowa prostota po belgijsku
Minimalizm, natura, szacunek do tego, co zastane, ale też duży luz. Chociaż brzmi jak lakoniczny opis projektowania w stylu skandynawskim, w rzeczywistości to podstawa filozofii urządzania wnętrz po belgijsku. To dużo mniej spopularyzowany nurt, który zasługuje na zainteresowanie, ponieważ z dala od błysku reflektorów od lat ma swoich wyznawców na całym świecie. Wymyka się chwilowym trendom przez co pozostaje ponadczasowy.
Pochwała niedoskonałości
Czym charakteryzują się wnętrza w stylu belgijskim, zwanym czasami „Belgian chic”? Nacisk kładziony jest na neutralną paletę barw uzupełnioną surowym, niewykończonym drewnem, lnem i naturalnymi teksturami. Ważne są faktury, który nadają wnętrzu głębię i ciepło. Przestrzenie są uporządkowane i proste, ozdabiają je minimalistyczne meble. Urządzone w tym stylu wnętrza są luksusowe, ale przede wszystkim można w nich żyć – forma jest równie ważna, co funkcja. Jednocześnie, choć w teorii mogą wydawać się chłodne, w praktyce jest zupełnie inaczej.
Atmosferę w dużej mierze definiuje światło – zarówno to naturalne, jak zapewnione przez sztuczne oświetlenie. Ciepło zapewnia też wykorzystanie drewna, najlepiej starego, używanego, oczyszczonego, ale nie odnowionego na „wysoki połysk”.
Jedną z najbardziej znanych elementów tego stylu jest pokryta białym, lnianym pokrowcem sofa. Sam len jest jednym z najbardziej popularnych materiałów stosowanych w belgijskich projektach. Tkaniny lniane są świetną opcją na narzuty, poduszki, narzuty na sofę i zasłony, ponieważ tkanina nie wygląda na ciężką i zmiękcza pomieszczenie.
Ikony belgijskiego designu
Najbardziej znanym reprezentantem stylu belgijskiego jest Axel Vervoordt, urodzony w Antwerpii kolekcjoner, antykwariusz i projektant wnętrz. Projektuje na całym świecie, a jego klientami są członkowie rodzin królewskich, gwiazdy rocka, finansiści i artyści. Jednym z jego najbardziej „medialnych” projektów była kalifornijska rezydencja Kim Kardashian i Kanye West. Zrealizowany projekt to dom niebywale ascetyczne, a białe wnętrze stoi w opozycji do bardziej tradycyjnie rozumianego luksusu, na który zwykle decydują się gwiazdy. To również Vervoordt stoi za popularyzacją japońskiej filozofii wabi-sabi, która celebruje niedoskonałość.
Następcą Vervoordta jest o piętnaście lat młodszy Vincent Van Duysen, dla którego też niezwykle ważne jest odniesienie do kontekstu i tradycji, a przy okazji czysty, ponadczasowy design, w którym równorzędne role grają przestrzeń, tekstury i światło. Projektuje przedmioty użytkowe, sklepy (np. dla marki Aesop czy Alexandra Wanga) oraz oczywiście wnętrza prywatne. Jednym z jego bardziej znanych realizacji jest Graanmarkt 13, znajdujący się w Antwerpii dwupiętrowy concept store.
Trochę bardziej rustykalny, ale wciąż minimalistyczny design reprezentuje Karin Draaijer. W jej projektach pojawia się więcej kolorów, zabawy meblami i akcesoriami. Jej realizacjami warto się inspirować pod kątem realizacji domów wakacyjnych i rekreacyjnych.
Filozofię belgijskiego stylu najlepiej podsumowują słowa Axela Vervoordta z jednego z udzielonych przez niego wywiadów: „Nie wszystko powinno być idealne! To nie jest ludzkie, bo jako ludzie i tak jesteśmy niedoskonali. Chodzi o piękno niedoskonałości i odwagę, by się na tę niedoskonałość zgodzić. Ważne jest dla mnie łączenie piękna z praktycznością. Na początku ważne jest, aby swojego domu posłuchać i trochę podążać za jego stylem. Chcesz kochać swój dom, a dom powinien odwzajemniać miłość, pomiędzy wami powinna istnieć jedność”.